poniedziałek, 22 lipca 2013

Zmiany i powroty...


Hop, hop !!!

Ostatnie miesiące były pełne stresu i niewiadomej... z resztą cały czas tak jest. Zmiana pracy śni mi się po nocach, jak to będzie i czy dam radę... ale teraz jestem na urlopie więc do końca sierpnia mogę choć trochę spać spokojnie. 
Zmiany w życiu chyba zawsze niosą za sobą niepewność, co będzie, jak, czy damy radę? Takie i wiele innych pytań zadajemy sobie będąc przed zakrętem.  


Najważniejsze, że w czasie takich chwil nie jesteśmy sami. Ja mam szczęście, mam bliskich, męża, który choć czasem nie pokazuje, ale wspiera mnie i zawsze mogę na niego liczyć, syna, który zawsze ale to zawsze jest przy mnie i czujnie mnie obserwuje- czy jestem szczęsliwa czy nie... niby mały a wie już dużo i zna mnie na wylot... i to dla nich się jeszcze chce...


Narazie kończę, wczoraj wróciłam po tygodniu nieobecności do domu i nie wiem w co ręcę włożyć....
więc


wtorek, 16 kwietnia 2013

Kolejny krok...

Jak pisałam poprzednio zaczynam zmiany... i nadszedł czas na kolejny krok... odebrałam plan żywieniowy na tydzień i za dwa tygodnie ide na sprawdzenie czy coś się zmieniło po pierwszych badaniach. Nie wiem co z tego wyjdzie ponieważ niektóre rzeczy naprawde ciężko mi przełknąć.... ale coś tam zmieniłam np. śniadanie do godziny po przebudzeniu (to nic że chodzę śnięta) i posiłki do 3 godziny, nie mogę jeszcze przestawić się na wodę, tzn lubie wodę ale jak jest taka pogoda a nie inna to po prostu pić się nie chce... mam nadzieje że przynajmniej kilogram spadnie i z jeden rok w wieku biologicznym...

W sobotę przy okazji odebrania planu żywieniowego byłam na fajnych warsztatach, m.in. dowiedziałam się w końcu jaki mam rozmiar biustonosza... miło mnie zaskoczyło...bo to że mam czym oddychać to wiedziałam (niestety), ale okazało się że mam mniej niż myślałam pod biustem... :-) MIŁO!!! 

Dzisiaj dowiedziałam się że jest II Edyacja Warsztatów więc jeśli ktoś jest z moich okolic i miałby ochotę to nie wzlekajcie... tutaj znajdziecie info i dokładną tematykę spotkania. 


Poza tym pogoda cudowna u mnie dzisiaj, 3 pralki poszły w ruch i cały balkon "wywieszony"... :)

Pozdrawiam!!!

środa, 10 kwietnia 2013

Brak weny i pierwsze koty...

Ostatnio wielkie, głębokie dołki skutecznie zabrały mi wenę i chęci do pisania i do bycia aktywym w wirtualnej strefie. O dołkach wybaczcie, napiszę w innym poście bo chyba jeszcze nie do końca wydostałam się na powierzchnię...

...a teraz o "pierwszych kotach" a co się z tym kojarzy? Jakieś zmiany, pierwsze kroki w nowy etat itd. 
U mnie takie właśnie pierwsze kroki zostały postawione, a do czego/kogo?
Do nowej/starej mnie... 
Od dziecka do ciąży byłam nazywana chudzielcem, moja mama mówiła na mnie anemik, ojj ale teraz to już zupełne 180st. odwrotu :-(  Do ćwiczeń i diet nigdy nie miałam cierpliwości i samozaparcia. Rok temu chodziłam kilka miesięcy na fitness i naprawde było super, czułam się lepiej i fizycznie i psychicznie. Ale z powodu nienormowanych godzin pracy męża szlak trafił moje wysiłki, bo ktoś musiał być z Maksiem... i tak leci dzień za dniem, tydzień za tygodniem i miesiąc za miesiącem...niestety :( 

Ale dzisiaj był "pierwszy krok" - wizyta u dietetyka, długa rozmowa, badania i wnioski. 

Mam 28 lat a wiek biologiczny 37 :( 

Reszta wyników też nie jest zadowalająca, ale niczego innego się nie spodziewałam.

Kolejnym etapem będzie konkretny plan żywioniowy, odbieram go w sobotę i się zobaczy...
... jestem dobrej myśli.

A wszystko działo się tu Strefa Zdrowia




piątek, 5 kwietnia 2013

Dziś na obiad - cannelloni nadziewane...

Moją największą słabością (jeśli chodzi o jedzenie) to makarony z sosami... uwielbiam - i dlatego du.. rośnie... :( Staram się nie jeść zbyt często i serwować różne makarony w różnej postaci... tym razem było cannelloni z nadzieniem mięsno-pomidorowym pod beszamelem. PYCHA!!! 


Co potrzeba?

 - makaron cannelloni
- mięso mielone
- cebula
- czosnek
- pomidory z puszki
- sól, pieprz, papryka ostra, oregano
- oliwa

Nadzienie robię jak na sos bolognese; na rozgrzanej oliwie podsmażam cebule z czosnkiem, dodaje mięso, chwilę razem smażę. Dodaje przyprawy - dalej smażę. Podlewam wodą i duszę aż mięso będzie miękkie. Dodaje pomidory i razem dusze. W razie potrzeby przyprawiam. Odstawiam z ognia. 
Naczynie żaroodporne smaruje masłem. Nadziane cannelloni układam w naczyniu.


I polewam sosem, a sos:

- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
 - 2 szklanki mleka
 - sól
 - pieprz
 - gałka muszkatołowa

Do rondelka wlewam mleko dodaje mąkę, masło, gałka,sól i pieprz do smaku. Wszystko razem gotuję przez chwile cały czas mieszając aż powstanie gęsty sos.


Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200st. na ok 25minut. Następnie posypuje serem żółtym i zapiekam znowu ok 5-10minut.
I gotowe!!! 

fotka niestety z internetu bo zapomniałam pstryknąć, a potem było już za późno... 

SMACZNEGO!!!



piątek, 29 marca 2013

Wielkanocny zajączek

Przykicał do nas Zając, ale nie byle jaki Szarak tylko Wielkanocny-Kolorowy Zajączek. 

zdjęcie - źródło internet

Za sprawą akcji Wymianka Wielkanocna naszym Zajączkiem była friggia
Paczkę odebraliśmy sami z poczty (coś ostatnio nasz listonosz rozleniwił się), Maksiowi nie powiedziałam od razu co to jest, dopiero w domu jak już zabraliśmy się za rozpakowywanie, a tam Zajączek schował mnóstwo skarbów:


Dla każdego coś dobrego :) 

Tu mamusine skarby:


Dziękuje Zajączku - wszystko się przyda, a kolczyki są piękne -  na święta będą napewno na moich uszach.

A tu Maksiowe niespodzianki (nie wiem skąd Zajączek wiedział, że Maks uwielbia klocki lego).



Zajączku jeszcze raz dziękujemy!!! A Pośredniczce dziękujemy za akcje i do następnej...


Mam nadzieję, że mój Zajączek też dotarł...;)

niedziela, 24 marca 2013

Mroźno-wiosenne zakupy

djWiosna w kalendarzu, ale za oknem zima... za tydzień Święta Wielkanocne, ale pogoda nastraja na kolędowanie... w tym roku wszystko na opak... 
Buro, ponuro więc trzeba samemu wziąć się za kolorowanie :) 

zdjęcie - źródło internet

Na weekend wybraliśmy się do znajomych, oglądać nowe (ich) mieszkanie, w końcu są na swoim (bankowym), ale już sami z synkiem - każdy ma swoje miejsce. Oprócz "zwiedzania" mieszkania wybrałyśmy się z koleżanką na "miasto". Znajomi mieszkają w małym miasteczku, wszystko blisko, nie potrzeba autobusu, samochodu czy taksówki. I mimo mrozu trafiłyśmy na targ... - dawno nie byłam na targu ( a lubię) - a tam cuda, cudeńka, wszystko co się chce i nie chce :) Oczy miałam dookoła głowy, bo wszędzie coś ciekawego. I tak wróciłam do domu z zakupami... 



... apaszki - kolory ciepłe i niepretensjonalne...




... a tu miksy-remiksy :) - też ładnie wyglądają :)


Teraz tylko czekam na cieplejsze dni, przynajmniej bez dużego mrozu i można rozjaśniać szaro-bure ubrania. Już mam dość tych warstw, ciężkich grubych butów i tego ubierania, rozbierania. Lubie zime, ale stanowczo czego za dużo to niezdrowo... i tak też jest z zimą... PANI już dziękujemy i witamy WIOSNE !!!

zdjęcie - źródło internet

niedziela, 17 marca 2013

Dziecięce wspomnienia...

Jak to w weekend jesteśmy razem, My tzn. Mama, Tata i Syn. :) Nic konkretnego nie robimy- tylko jesteśmy razem. Dzisiaj akurat Syn poprosił o piosenkę "o mydle co wszystko wymyje"... i jak nie spełnić prośby dziecka :)


film - źródło internet


I tak w domu zapanowała dziecięca atmosfera, pełna uśmiechu i beztroski.

Jak zapewne wiecie  w YouTube wyświetlają się inne, podobne piosenki... i nie trzeba było długo szukać gdy "mydłem już się umyliśmy"... jedna za drugą...
Kolejnym utworem z dziecięcego repertuaru były hity z filmu z naszego dzieciństwa "Akademia Pana Kleksa".


film - źródło internet


film - źródło internet


... i jeszcze jedna...


film - źródło internet

Oglądaliście w dzieciństwie "Akademie Pana Kleksa" ? Pamiętam, że czasem bałam się go oglądać. Były wątki bardzo poważne, więc ja (dziecko) momentami zasłaniałam oczy, ale mimo wszystko wspomnienia z tamtych czasów sprawiają że się uśmiecham :) 

zdjęcie - źródło internet

środa, 13 marca 2013

Wyróżnienie

Dostałam bardzo sympatyczną wiadomość od Małgorzaty . Dziękuje serdecznie za wyróżnienie!
Zadaniem moim było odpowiedzieć na pytania Małgosi. Było ich dziesięć i dzięki nim można dowiedzieć się czegoś o sobie nawzajem :)


A więc...

1. Wieczór czy ranek?
Zdecydowanie wieczór. Ranki u mnie są wyjątkowo krótkie.

2. Zimno czy ciepło?
Ciepło - wtedy energii jest więcej...

3. Fiołki czy frezje?
Mając do wyboru tylko dwie opcje - wybieram frezje, ale najbardziej tulipany.

4. Ulubiona potrawa polska?
Rosół.

5. Co wolisz oglądać, filmy czy seriale?
Jedno i drugie.

6. Co byś wybrała, małżeństwo czy związek?
A czy to ważne jak sie kocha...?

7. Twój uśmiech na twarzy?
Zawsze dla mojego dziecka.

8. Słuchasz rocka czy disco?
Mając to wyboru - rock.

9. Twoje ulubione danie?
Nie mam jednego ulubionego...

10. Przesyłam buziaka :*
 ...kiss, kiss :* :*

Wydaje się super zabawa i dlatego chcę ją kontynuować :)

Tak więc zapraszam:


Dziewczynki prosze żebyście odpowiedziały na te same pytania co ja i umieściły banerek z wyróżnieniem :)


wtorek, 12 marca 2013

Gdy dziecko siedzi w domu...

W tym roku szkolnym mamy wyjatkowego pecha z chorobami... jak przyczepiły się nas już w październiku to nie chcą puścić... kilka dni w przedszkolu a potem długo, długo w domu... i tak nam płyną miesiące. Jakoś by mnie to nie dziwiło, gdyby nie to że Maksio nie chodzi pierwszy rok do przedszkola... ciężko jest, bo jednak dziecko lgnie do dzieci.

A w tym czasie, gdy nie można spotykać się z kolegami i koleżankami ( bo takie też mamy) w domu trzeba jakoś zająć czas...

Najczęściej puzzle idą w ruch...




...innym razem różnego rodzaju klocki...



...a tu wyższa szkoła jazdy, muszą być dorośli do pomocy...



Wiele, wiele innych zabaw, ale żadna zabawa z rodzicami, dziadkami, czy tysiąc różnych zabawek nie zastąpi przedszkola... też tak uważacie?



piątek, 22 lutego 2013

Muffinowo - babeczkowo...czyli rodzinne kucharzenie.

Dziewczynki przebierają się w mamy ubrania, podkradają kosmetyki i malują się, za to chłopcy udają dźwięki silników samochodowych, próbują majsterkować, kręcą kierownicą. Nie od wczoraj wiadomo, że każde dziecko chce robić to, co mama i tata, więc gotować również...

zdjęcie - źródło internet

I tak, gdy tylko wyciągam więcej niż na co dzień składników i przyborów mój mały/duży Chłopiec przychodzi z pytaniem "Mama co robisz?" i gramoli się po taborecie gotowy do pomocy.

Dzisiaj na "tapecie" były muffiny, ale synia jakoś nie przekonuje ta nazwa więc u nas to po prostu babeczki.

Gdy mama wszystkie składniki wrzuciła do wielkie misy, Mały Kucharz wziął się do pracy...


...potem kolej mamy... nałożyć ciasto do foremek - pod czujnym okiem "mistrza"... i są gotowe do pieczenie...


... do piekarnika i długie wyczekiwanie ( dla malucha 20 minut to naprawdę długo)... w końcu...


... są, pachnące, upieczone (sprawdzone przez Kucharza patyczkiem)... chwila odczekania i jemy...


Przepis na muffiny/babeczki (oczywiście znaleziony w internecie):

Składniki

2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru z wanilią lub troszkę aromatu
1 szklanka mleka
1/3 szkl. oleju
2 jajka

Suche składniki mieszamy. Mokre składniki mieszamy. Następnie łyżką suche i mokre mieszamy.
Nakładamy do formy wyłożonej papierkami (najlepiej jak ciasta będzie do 2/3 wysokości) i wstawiamy do nagrzanego do 180°C piekarnika. Pieczemy ok. 25 minut. "Nadzienie"  może być różne, u nas były drobno pokrojone jabłka z cynamonem.

SMACZNEGO!




niedziela, 10 lutego 2013

Orzechy włoskie czyli zdrowie w łupince

Każdy wie co to są orzechy, że są zdrowe, wartościowe, można je jeść w różnej postaci, dodawać do posiłków, deserów czy jeść same.
Ostatnio dostaliśmy wielki słój wyłuskanych orzechów włoskich, stoi w kuchni i cieszy nasze oczy oraz brzuszki, od czasu do czasu podjadamy je...
Zawsze wiedziałam że są zdrowe, ale nigdy nie przywiązywałam wagi co tak naprawde  w sobie kryją...

Orzech włoski bogaty jest w witaminy A, C, E, K, PP i z grupy B, a także w garbniki, flawonoidy, karotenoidy, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz sole mineralne – wapń, magnez, fosfor, miedź. W świeżych liściach i łupinach owoców występuje brązowy barwnik – juglon. Owoce i liście orzecha wykazują działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwzapalne, oczyszczające organizm z toksyn, przeciwkrwotoczne i ściągające.

zdjęcie - źródło internet


Choć orzechy włoskie są bardzo kaloryczne (650 kcal w 100g) to zalecane są w codziennej diecie jako bogate źródło witamin, minerałów i niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), które ze względy na obniżanie poziomu „złego” cholesterolu, pełnią istotną rolę w profilaktyce przeciwmiażdżycowej. W celach leczniczych stosowany jest najczęściej odwar z liści oraz nalewka z niedojrzałych owoców – pomocne są przy nieżytach żołądkowo-jelitowych i biegunkach, obniżają również poziom cukru we krwi. Zewnętrznie stosowane są przy stanach zapalnych skóry (między innymi przy trądziku), żylakach nóg i odbytu (orzech wzmacnia naczynia krwionośne dzięki zawartości witamin C i K) i grzybicy.

Orzech włoski - nie tylko do jedzenia...

Brązowy barwnik zawarty w orzechach włoskich – juglon – stosowany jest w kosmetykach brązujących do ciała, farbach i szamponach do włosów. Zmielone łupiny orzechów stanowią ważny składnik peelingów mechanicznych. W kosmetykach stosowany jest również olej z orzechów, który, ze względu na właściwości przeciwzapalne, ściągające i przeciwbakteryjne, wchodzi najczęściej w skład kremów i maseczek do cery tłustej i mieszanej.

Nalewka z orzecha włoskiego

Do sporządzenia nalewki wykorzystuje się niedojrzałe, miękkie orzechy, włącznie z zieloną łupiną. 0,5 kg orzechów kroimy na połówki, zasypujemy 10 dag cukru i odstawiamy na tydzień. Po tym czasie dolewamy 250 ml wódki i 250 ml spirytusu i odstawiamy na miesiąc. Po miesiącu odcedzamy nalewkę i przelewamy do butelek. Nalewka jest szczególnie zalecana przy dolegliwościach żołądkowych.

zdjęcie - źródło internet

Wino orzechowe

50 g rozdrobnionych młodych liści orzecha zalewamy butelką czerwonego wina i 50 ml spirytusu i odstawiamy na 10 dni. Po tym czasie odcedzamy wino, dodajemy 10 dag cukru i odstawiamy na 3 dni. Pijemy mały kieliszek wina 2-3 razy dziennie.

zdjęcie - źródło internet

Orzechowa maseczka

Kilka dojrzałych orzechów dokładnie rozgniatamy, dolewamy pół szklanki ciepłego mleka i dodajemy łyżkę miodu. Odstawiamy na 5 minut, po czym nakładamy maseczkę na twarz.

zdjęcie - źródło internet

Więc smacznego... :)

czwartek, 7 lutego 2013

Tłusty Czwartek

Ja osobiście nie przepadam za pączkami, więc wspomniany dzień nie jest dla mnie przeznaczony. W radio, w telewizji, w internecie aż wrzy od słodkich, okrąglutkich "bombeczek" :) Przez cały dzisiejszy dzień zjadłam 1/5 pączka (tylko z grzeczności) ale jak potem usłyszałam, że trzeba przynajmniej jednego zjeść żeby nie mieć pecha... a to usłyszałam od mojego męża, który oczywiście nie wierzy w przesądy... mówiąc to zjadł pozostałe 4/5 mojego pączka.
Szperając dzisiaj w necie, wszędzie widziałam takie i inne obrazki...:
zdjęcie - źródło internet

zdjęcie - źródło internet

Ale dzisiaj poszłam w drugą stronę, poczytałam co to jest w ogóle Tłusty Czwartek...

Tradycja Tłustego Czwartku
Kiedyś był początkiem Tłustego Tygodnia, kiedy to zabawom i obżarstwu nie było końca. Obecnie ze staropolskich tradycji pozostał nam już tylko Tłusty Czwartek. W Polsce obchodzimy go w ostatni czwartek przed Środą Popielcową. 


W poprzednich wiekach ostatnie dni karnawału obchodzono hucznie i z fantazją. Bawili się wszyscy - szlachta i służba, wdówki i mężatki, młode panny i starcy. W czasie Tłustego Tygodnia najważniejszy był suto zastawiony stół i pełne kielichy. Był jeden cel – najeść się i wyszaleć przed Wielkim Postem.

W dzisiejszych czasach mamy pozostałość tradycji w postaci pączków i innych słodkości . Stare powiedzenie mówi, iż jeśli ktoś nie zje tego dnia choć jednego pączka, nie będzie mu się wiodło przez następny rok.


zdjęcie - źródło internet

A tak w ogóle to jesteśmy na małżeńskiej diecie... :)


zdjęcie - źródło internet

czwartek, 24 stycznia 2013

(Bardzo) Biała zima...

zdjęcie - źródło internet


Tyle razy zachwycałam się pierwszym śniegiem i za każdym razem wirujące płatki budzą we mnie jakieś nieopisane refleksje, bliskie wzruszeniu, wypełniające duszę poczuciem bezpieczeństwa i spokoju - tylko złudne to niestety poczucie, bo znika natychmiast po wyjściu z domu, kiedy trzeba usiąść za kółkiem i jechać w takich warunkach. Ale zanim wejdę i ruszę, trzeba odkopać pojazd... i tu o świcie, kiedy jeszcze jest ciemno na dworze gimnastyka za darmo...łopata w ręcę i do roboty... na dworze zimno a mi gorąco...

zdjęcie - źródło internet

Dziś znowu pada. Siedzę w oknie i patrze na świeżo odśnieżony parking i gdyby nie fakt, że jutro znowu trzeba jechać zapadłabym w sen prawie-zimowy. Pocieszam się tylko,że jeszcze jeden dzień i weekend, więc można będzie skorzystać z zimy inaczej - radośniej...

zdjęcie - źródło internet

wtorek, 8 stycznia 2013

Być rodzicem...

„Nie ma gotowego przepisu na bycie dobrym rodzicem. A każdy rodzic sam zadaje sobie pytanie: "Czy dobrze postąpiłem". Daphne Barak 
zdjęcie - źródło internet


Bycie rodzicem to jednocześnie ciężka praca, niesamowita przygoda, wyzwanie i wielka inwestycja. Rodzicem zostaje się bez studiów, kursów a jednak jest to niejednokrotnie najtrudniejsza, najbardziej wymagająca praca.
Rodzicielstwo to ciągły egzamin, sprawdzamy się każdego dnia, porażki się zdażają bo nie jesteśmy idealni, uczymy się na błędach, wyciągamy wnioski i zmieniamy swoje postępowanie i decyzje. Przynajmniej powinno tak być...
Zanim zostaniemy rodzicami  wyobrażamy sobie, planujemy jacy będziemy, jak będziemy się zachowywać - sielanka - lecz te nasze wszystkie myśli, plany są dość szybko weryfikowane przez o słodki paradoksie – nasze maleństwo. Rzeczywistości nie można obejść i dopada nas frustracja. I wtedy mierzymy się ze złością, czasem wściekłością, zniechęceniem, brakiem cierpliwości, zmęczeniem itd.

Wtedy gdzieś w zakamarkach naszej duszy rodzi się pytanie: Czy jestem dobrym rodzicem, czy nadaję się do tego aby mieć w ogóle dzieci……ale dobrze jeśli takie wątpliwość w nas powstają. Gorzej jeśli uważamy, że to nasze dziecko jest przyczyną naszych niepowodzeń...(!) Albo w ogóle nie zadajemy sobie żadnych pytań, będąc pewnym siebie i swoich postępowań... a zawsze możemy się mylić w każdej sprawie.

Teraz wytłumaczenie dlaczego akurat taki temat...

Czasem trzeba sobie przypomnieć te słowa, nie żeby się usprawiedliwiać, ale żeby przypomnieć sobie kim jesteśmy.

I na koniec jeszcze jeden bardzo istotny cytat.....

"Ojcem zostać łatwo, znacznie trudniej nim być."
                                                                 Erns Busch
...... to a propo ostatnich wydarzeń w życiu mojej (dzielnej) koleżanki.

zdjęcie - źródło internet

piątek, 4 stycznia 2013

Mężczyzna chory w domu.

Chory mężczyzna cierpi o wiele bardziej.

Bardziej boli go głowa, bardziej męczy go kaszel, ciężej przechodzi przez katar....

zdjęcie - źródło internet

Na dwa dni przed Wigilią mój Mężczyzna poślizgnął i już nie mógł wstać. Jak sie potem okazało na izbie w szpitalu noga złamana... lekarz, który zdiagnozował Chorego - fakt okazał się lekarzem z powołania - spytał mnie na koniec "Czy mamy dzieci?"; odpowiedziałam że jednego syna, a on na to: "To teraz będzie Pani miała dwóch." Pierwsza reakcja wiadomo - śmiech. Tylko, że Lekarz miał rację...

Święta były zabiegane, bo przecież wstać Mężczyzna nie może, a ja muszę obsłużyć jego, dziecko (prawdziwe) i przydałoby się także siebie...potem Sylwester...oj jak mi się dobrze spało po takim maratonie.

Na szczęście jesteśmy już na takim etapie, że Mężczyzna może przynieść sobie wszystko sam, choć nie powiem że za każdym razem to robi... hehe, ale przecież gips jest nadal więc i choroba nie przeszła.

Ale co poradzić jak Dziecko potrzebuje pomocy??? a to Dziecko się kocha...

zdjęcie - źródło internet




wtorek, 1 stycznia 2013

Postanowienia noworoczne - ??

Nowy Rok ? Zmiany ?
Z pozytywną energią i wielką siłą chcemy wkroczyć w rozpoczynający się rok. Często składamy obietnice dotyczace zmian w swoim życiu. Chcemy zadbać bardziej o siebie i swoich bliskich, zrzucić zbędne kilogramy...? :)  Wielu z nas podejmuje wyzwanie zmiany pracy na lepszą. Na pewno nie warto z obietnicami przesadzać. Obietnice, których jest za dużo lub nie mają szans na sukces, zamiast pomóc mogą nam zaszkodzić. Przeciętny człowiek  (niestety) zapomina o swoich zobowiązaniach czy obietnicach już po kilku tygodniach, a nawet dniach. Jednak mimo wszystko zawsze warto wyznaczać sobie ambitne cele i do nich dążyć.

zdjęcie - źródło internet

A więc jak to zrobić? Tysiąc myśli (jeśli chodzi o mnie)....

Znalazłam pomysł... więc pożyczam... (od "Szminki")

"Połóżcie przed sobą kartkę, a w dłoń weźcie długopis. Teraz wypiszcie 10 rzeczy które chcielibyście zrobić w nadchodzącym roku. Zacznijcie od rzeczy błahych typu obejrzenie jakiegoś filmu, czy przeczytanie książki, a skończcie na bardziej patetycznych i wzniosłych. Zapisując je kierujcie się racjonalnością i odpowiednim doborem. Pamiętajcie, że mają to być realne rzeczy. Kiedy już skończycie zapełniać kartkę postanowieniami to złóżcie ją na cztery części i umieśćcie w kopercie. Kopertę zaś opatrzcie znamienną datą (tym razem) „styczeń 2013″ i schowajcie w tylko Wam znane miejsce, ale takie, żebyście o nim pamiętali.

Za rok, o tej samej porze otworzycie kopertę i sprawdzicie ile z Waszych postanowień udało się Wam spełnić. Powiem tylko, że jeśli liczba ta będzie równa sześciu (i więcej) to możecie być z siebie dumni".

Może to pomoże... Ja spróbuje. Tylko pamiętajcie niech te cele będą realistyczne...żeby potem nie było rozczarowań...hehe... piszę to głównie do siebie ;)

A na koniec jeszcze Drodzy moi bąbelki... i Wszelkiej pomyślności  w Nowym Roku... oby ten nie był gorszy od poprzedniego... SZCZĘŚCIA DLA WSZYSTKICH!!!

zdjęcie - źródło internet