poniedziałek, 22 lipca 2013

Zmiany i powroty...


Hop, hop !!!

Ostatnie miesiące były pełne stresu i niewiadomej... z resztą cały czas tak jest. Zmiana pracy śni mi się po nocach, jak to będzie i czy dam radę... ale teraz jestem na urlopie więc do końca sierpnia mogę choć trochę spać spokojnie. 
Zmiany w życiu chyba zawsze niosą za sobą niepewność, co będzie, jak, czy damy radę? Takie i wiele innych pytań zadajemy sobie będąc przed zakrętem.  


Najważniejsze, że w czasie takich chwil nie jesteśmy sami. Ja mam szczęście, mam bliskich, męża, który choć czasem nie pokazuje, ale wspiera mnie i zawsze mogę na niego liczyć, syna, który zawsze ale to zawsze jest przy mnie i czujnie mnie obserwuje- czy jestem szczęsliwa czy nie... niby mały a wie już dużo i zna mnie na wylot... i to dla nich się jeszcze chce...


Narazie kończę, wczoraj wróciłam po tygodniu nieobecności do domu i nie wiem w co ręcę włożyć....
więc


wtorek, 16 kwietnia 2013

Kolejny krok...

Jak pisałam poprzednio zaczynam zmiany... i nadszedł czas na kolejny krok... odebrałam plan żywieniowy na tydzień i za dwa tygodnie ide na sprawdzenie czy coś się zmieniło po pierwszych badaniach. Nie wiem co z tego wyjdzie ponieważ niektóre rzeczy naprawde ciężko mi przełknąć.... ale coś tam zmieniłam np. śniadanie do godziny po przebudzeniu (to nic że chodzę śnięta) i posiłki do 3 godziny, nie mogę jeszcze przestawić się na wodę, tzn lubie wodę ale jak jest taka pogoda a nie inna to po prostu pić się nie chce... mam nadzieje że przynajmniej kilogram spadnie i z jeden rok w wieku biologicznym...

W sobotę przy okazji odebrania planu żywieniowego byłam na fajnych warsztatach, m.in. dowiedziałam się w końcu jaki mam rozmiar biustonosza... miło mnie zaskoczyło...bo to że mam czym oddychać to wiedziałam (niestety), ale okazało się że mam mniej niż myślałam pod biustem... :-) MIŁO!!! 

Dzisiaj dowiedziałam się że jest II Edyacja Warsztatów więc jeśli ktoś jest z moich okolic i miałby ochotę to nie wzlekajcie... tutaj znajdziecie info i dokładną tematykę spotkania. 


Poza tym pogoda cudowna u mnie dzisiaj, 3 pralki poszły w ruch i cały balkon "wywieszony"... :)

Pozdrawiam!!!

środa, 10 kwietnia 2013

Brak weny i pierwsze koty...

Ostatnio wielkie, głębokie dołki skutecznie zabrały mi wenę i chęci do pisania i do bycia aktywym w wirtualnej strefie. O dołkach wybaczcie, napiszę w innym poście bo chyba jeszcze nie do końca wydostałam się na powierzchnię...

...a teraz o "pierwszych kotach" a co się z tym kojarzy? Jakieś zmiany, pierwsze kroki w nowy etat itd. 
U mnie takie właśnie pierwsze kroki zostały postawione, a do czego/kogo?
Do nowej/starej mnie... 
Od dziecka do ciąży byłam nazywana chudzielcem, moja mama mówiła na mnie anemik, ojj ale teraz to już zupełne 180st. odwrotu :-(  Do ćwiczeń i diet nigdy nie miałam cierpliwości i samozaparcia. Rok temu chodziłam kilka miesięcy na fitness i naprawde było super, czułam się lepiej i fizycznie i psychicznie. Ale z powodu nienormowanych godzin pracy męża szlak trafił moje wysiłki, bo ktoś musiał być z Maksiem... i tak leci dzień za dniem, tydzień za tygodniem i miesiąc za miesiącem...niestety :( 

Ale dzisiaj był "pierwszy krok" - wizyta u dietetyka, długa rozmowa, badania i wnioski. 

Mam 28 lat a wiek biologiczny 37 :( 

Reszta wyników też nie jest zadowalająca, ale niczego innego się nie spodziewałam.

Kolejnym etapem będzie konkretny plan żywioniowy, odbieram go w sobotę i się zobaczy...
... jestem dobrej myśli.

A wszystko działo się tu Strefa Zdrowia




piątek, 5 kwietnia 2013

Dziś na obiad - cannelloni nadziewane...

Moją największą słabością (jeśli chodzi o jedzenie) to makarony z sosami... uwielbiam - i dlatego du.. rośnie... :( Staram się nie jeść zbyt często i serwować różne makarony w różnej postaci... tym razem było cannelloni z nadzieniem mięsno-pomidorowym pod beszamelem. PYCHA!!! 


Co potrzeba?

 - makaron cannelloni
- mięso mielone
- cebula
- czosnek
- pomidory z puszki
- sól, pieprz, papryka ostra, oregano
- oliwa

Nadzienie robię jak na sos bolognese; na rozgrzanej oliwie podsmażam cebule z czosnkiem, dodaje mięso, chwilę razem smażę. Dodaje przyprawy - dalej smażę. Podlewam wodą i duszę aż mięso będzie miękkie. Dodaje pomidory i razem dusze. W razie potrzeby przyprawiam. Odstawiam z ognia. 
Naczynie żaroodporne smaruje masłem. Nadziane cannelloni układam w naczyniu.


I polewam sosem, a sos:

- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
 - 2 szklanki mleka
 - sól
 - pieprz
 - gałka muszkatołowa

Do rondelka wlewam mleko dodaje mąkę, masło, gałka,sól i pieprz do smaku. Wszystko razem gotuję przez chwile cały czas mieszając aż powstanie gęsty sos.


Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200st. na ok 25minut. Następnie posypuje serem żółtym i zapiekam znowu ok 5-10minut.
I gotowe!!! 

fotka niestety z internetu bo zapomniałam pstryknąć, a potem było już za późno... 

SMACZNEGO!!!



piątek, 29 marca 2013

Wielkanocny zajączek

Przykicał do nas Zając, ale nie byle jaki Szarak tylko Wielkanocny-Kolorowy Zajączek. 

zdjęcie - źródło internet

Za sprawą akcji Wymianka Wielkanocna naszym Zajączkiem była friggia
Paczkę odebraliśmy sami z poczty (coś ostatnio nasz listonosz rozleniwił się), Maksiowi nie powiedziałam od razu co to jest, dopiero w domu jak już zabraliśmy się za rozpakowywanie, a tam Zajączek schował mnóstwo skarbów:


Dla każdego coś dobrego :) 

Tu mamusine skarby:


Dziękuje Zajączku - wszystko się przyda, a kolczyki są piękne -  na święta będą napewno na moich uszach.

A tu Maksiowe niespodzianki (nie wiem skąd Zajączek wiedział, że Maks uwielbia klocki lego).



Zajączku jeszcze raz dziękujemy!!! A Pośredniczce dziękujemy za akcje i do następnej...


Mam nadzieję, że mój Zajączek też dotarł...;)

niedziela, 24 marca 2013

Mroźno-wiosenne zakupy

djWiosna w kalendarzu, ale za oknem zima... za tydzień Święta Wielkanocne, ale pogoda nastraja na kolędowanie... w tym roku wszystko na opak... 
Buro, ponuro więc trzeba samemu wziąć się za kolorowanie :) 

zdjęcie - źródło internet

Na weekend wybraliśmy się do znajomych, oglądać nowe (ich) mieszkanie, w końcu są na swoim (bankowym), ale już sami z synkiem - każdy ma swoje miejsce. Oprócz "zwiedzania" mieszkania wybrałyśmy się z koleżanką na "miasto". Znajomi mieszkają w małym miasteczku, wszystko blisko, nie potrzeba autobusu, samochodu czy taksówki. I mimo mrozu trafiłyśmy na targ... - dawno nie byłam na targu ( a lubię) - a tam cuda, cudeńka, wszystko co się chce i nie chce :) Oczy miałam dookoła głowy, bo wszędzie coś ciekawego. I tak wróciłam do domu z zakupami... 



... apaszki - kolory ciepłe i niepretensjonalne...




... a tu miksy-remiksy :) - też ładnie wyglądają :)


Teraz tylko czekam na cieplejsze dni, przynajmniej bez dużego mrozu i można rozjaśniać szaro-bure ubrania. Już mam dość tych warstw, ciężkich grubych butów i tego ubierania, rozbierania. Lubie zime, ale stanowczo czego za dużo to niezdrowo... i tak też jest z zimą... PANI już dziękujemy i witamy WIOSNE !!!

zdjęcie - źródło internet

niedziela, 17 marca 2013

Dziecięce wspomnienia...

Jak to w weekend jesteśmy razem, My tzn. Mama, Tata i Syn. :) Nic konkretnego nie robimy- tylko jesteśmy razem. Dzisiaj akurat Syn poprosił o piosenkę "o mydle co wszystko wymyje"... i jak nie spełnić prośby dziecka :)


film - źródło internet


I tak w domu zapanowała dziecięca atmosfera, pełna uśmiechu i beztroski.

Jak zapewne wiecie  w YouTube wyświetlają się inne, podobne piosenki... i nie trzeba było długo szukać gdy "mydłem już się umyliśmy"... jedna za drugą...
Kolejnym utworem z dziecięcego repertuaru były hity z filmu z naszego dzieciństwa "Akademia Pana Kleksa".


film - źródło internet


film - źródło internet


... i jeszcze jedna...


film - źródło internet

Oglądaliście w dzieciństwie "Akademie Pana Kleksa" ? Pamiętam, że czasem bałam się go oglądać. Były wątki bardzo poważne, więc ja (dziecko) momentami zasłaniałam oczy, ale mimo wszystko wspomnienia z tamtych czasów sprawiają że się uśmiecham :) 

zdjęcie - źródło internet